piątek, 22 lipca 2016

JAK ODNALEŹĆ SPOKÓJ? | BEDNARZÓWKA


Ile razy bywa w życiu tak, że siadamy w ulubionym miejscu z kubkiem kawy czy herbaty w ręcę i zaczynamy rozmyślać, bo czegoś nam w życiu brakuje. Zazwyczaj myślimy o rzeczach materialnych, o braku pieniędzy, produktów spełniających nasze potrzeby. Czasami jednak szukamy w głebi swojej osoby czegoś bardziej znaczącego, czegoś co pomaga nam zrozumieć wiele kwestii i wiedzie nas za rękę przez życie dalej jak najlepszy przyjaciel. 




Czasami żeby wyciszyć się nie potrzeba dużo. Trzeba znaleźć w sobie wewnętrzny spokój, ujarzmić swoje myśli, nakierować siebie na odpowiedni tor. Ale żeby znaleźć w sobie iskierkę spokoju, musi wokół nas zapanować wszelako zanczący SPOKÓJ. Dla jednych spokojem będzie ucieczka ze wsi do dużego miasta, gdzie zobaczą kawałek świata. Dla innych zaś ucieczka nie będzie wcale daleka, tak jak w moim przypadku. Marcel Proust powiedział, że "Prawdziwa podróż odkrywcza nie polega na szukaniu nowych lądów, lecz na nowym spojrzeniu.". 


Chcę czerpać z życia jak najwięcej, ale czasami stają na drodzę przeszkody, które trzeba pokonać, ominąć, ale w żaden sposób nie zatrzymywać się przed nimi. To najgorsze co możemy zrobić. Musimy śmiało dążyć do naszych marzeń, ale nie kosztem tego co ważne. Dlatego czasami potrzebujemy zrobić sobie przystanek i poszukać zaginionej rzeczy w naszym życiu, rozejrzeć się  dookoła. Ja tak zrobiłam, zabrakło mi do tego wszystkiego całkowitego spokoju, wyciszenia. Natłok myśli, tysiące spraw kłujących z zewnątrz - drażniły i nie pozwalały się skupić.

Ostatni weekend spędziłam w przepięknym miejscu o którym pisałam Wam już przy okazji ostatniego posta. Miejsce niepozorne, z dala od szumu miasta, zgiełku, hałasu, ludzi. Miejsce położone niedaleko miasta i zupełnie niedaleko mnie. Mówię tutaj właśnie o Bednarzówce. Jest to agroturystyka, w której znajdziemy nocleg. Moja ostoja, bo tak to już teraz nazywam, znajduje się w malowniczej Wielkopolsce w przepięknie zalesionych rejonach, nieopodal Jeziora Kuźnickiego. 

W Bednarzówce znajdujemy nocleg dla 10 osób, czyli apartament dla 6 osób i dwa pokoje ze wspólną kuchnią dla 2 osób każdy. Czyli już można na samym początku zakodować sobie, że nie znajdziemy tam hałaśliwej młodzieży przyjeżdżającej na wakacje w imprezowych celach, a ludzi chcących typowo odpocząć. Podczas naszej wizyty trafiliśmy na małżeństwo z synkiem oraz na starszą parę małżonków, co mówi samo za siebie. Miejsce to ma wiele plusów, jest tanio bo tylko 45 zł za osobę w sezonie letnim, poza sezonem jest to jeśli się nie mylę 40 zł. Pokoje są o wysokim standardzie i bardzo nowoczesnym designie. Mnie osobiście zachwyciła ściana z cegły oraz mała przytulna kuchnia która jest cudowna! Przy następnej wizycie zrobię Wam zdjęcia :) 


O czym warto jeszcze wspomnieć? Zapewne o tym, że na miejscu zastaniecie boisko do gry w siatkówkę, łąkę do gry w piłkę nożną, kosz do koszykówki, murowany grill, a także rowery,  które możecie wypożyczyć aby przejechać się po okolicy. Oczywiście nie można wspomnieć o osobie która dba o to miejsce. Jest to niezwykle miła, ciepła, bardzo rozmowa, pomocna i cały czas uśmiechnięta Pani, która dba o to, żeby przed Waszym wyjazdem pokój lśnił na błysk i wszystko było cacy. 

Jedynym minusem, ale tak nie  do końca jest to, że przed przyjazdem do Bednarzówki trzeba zrobić zakupy na pobyt, ponieważ cena nie obejmuje wyżywienia. Ale jak dla mnie taki problem to nie problem. Przy niewielkich umiejętnościach, możecie ugotować cuda, a i zrobić grilla każdy umie. Tak więc jest to też swego rodzaju atut bo można zabłysnąć przed swoją drugą połówką. 

AAAAA! No i oczywiście muszę tutaj wspomnieć o moje drugiej połówce, czyli Łukaszu. To dzięki niemu się tam znalazłam. To on postanowił oderwać się od rzeczywistości. I takim oto sposobem wylądowaliśmy tam, chciałoby się powiedzieć na totalnym odludziu, gdzie mogliśmy swobodnie porozmawiać o tym co nas trapi, co chcielibyśmy zmienić, co mamy dalej w planach, ale także pośmialiśmy się oglądając wspólnie kabarety jak stare dobre małżeństwo. Oboje tego potrzebowaliśmy i oboje uznaliśmy, że jest to  takie miejsce do którego będziemy często wracać. 


I jeszcze jedno! Muszę o tym wspomnieć. Gospodarzem całego obiektu, który przyjął nas tam bardzo serdecznie i który tak naprawdę powitał nas tam jako pierwszy był kot. Nie umknął mojej uwadzę, tak więc i on musiał znaleźć się na zdjęciach. Przesłodki kociak, skory do zabawy, ale jednocześnie bardzo leniwy. Właścicielka placówki posiada jeszcze jednego kota i psiaka którego niestety nie udało nam się zobaczyć. 


Tym oto postem pokazałam Wam mój sposób na odnalezienie spokoju, czyli po prostu znalezienie własnego, cichego, bardzo spokojnego miejsca, które naładowało mnie pozytywną energią. Dzięki temu wyjazdowi mam bardzo dużo powera do dalszych działań, zarówno tutaj jak i w życiu  codziennym. 
Wybaczcie, że się tak rozpisałam. Temu kto przez to przebrnął serdecznie dziękuję ;*

Ściskam, Karolina :)

fot. Łukasz & me

place: BEDNARZÓWKA

4 komentarze:

  1. Bardzo fajny post.Według mnie najlepsze są takie wyjazdy , bo człowiek może pomyśleć o sobie , o swoich potrzebach a nie w tym całym ciagu internetu haha .Pozdrawiam !
    Obserwuję :)
    http://trapphouse.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Tez lubię takie miejsca, w których można się wyciszyć i zrelaksować. Odpocząć od zgiełku miasta i korków :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękna sukienka!
    Sama nosiłabym taką ;)
    www.evdaily.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń