czwartek, 11 października 2018

JAK DBAM O TATUAŻE | LOVEINK.PL


Nigdy nie było mi dane poruszać tutaj tematu tatuażu. Powód jest prosty. Nie lubię o tym gadać bo uważam, że to trochę moja sprawa i zamiast dużo paplać lepiej działać i robić sobie kolejne. Odkąd skończyłam 18naście lat na mojej skórze pojawiły się trzy dziary, a całkiem niedawno doszła ostatnia. Nie będę się tutaj jednak rozpisywać na temat tego co znaczą moje tatuaże, ale zapewniam, że nie robię ich ze względu na mode, każdy ma dla mnie jakieś znaczenie. Tematem, który dzisiaj chciałabym poruszyć jest to jak dbam o moje tatuaże. Chcesz wiedzieć więcej - zerknij w dalszą część posta!


Tak jak napisałam powyżej na moim ciele goszczą w tej chwili 4 dziary. W skrócie: aparat na karku, wilk na ramieniu, kruk na przedramieniu i najnowszy lisek po lewej stronie żeber. Każdy tatuaż wykonany przez innego artystę i prawie każdy w innym stylu. Wszystko za sprawą tego, że nie chcę się ograniczać i chcę mieć coś na skórze od tych których śledzę i podziwiam. 


Kiedy zaczynałam się dziarać, słuchałam opinii ludzi już doświadczonych jak dbać o tatuaże itp. Część z nich może i była trafna, ale to jeszcze milion lat temu kiedy nie istniały takie sposoby jak teraz. A więc jak dbam o tatuaż świeżo zrobiony? Przemywam go po prostu wodą z Białym Jeleniem albo płynem do higieny intymnej, osuszam papierowym ręcznikiem, nakładam kremik i na to stretch folię plus kilka plasterków żeby się opatrunek trzymał. Taką filozofię odprawiam 3-4 razy w ciągu dnia jak mam dużo czasu. Gdy jestem w domu to pozwalam oddychać dziarce i nie zaklejam. Chociaż w przypadku kruka długo musiałam to robić, bo podczas całego procesu gojenia cały czas miałam wszystko ubrudzone od tuszu, krwi, osocza i co tylko. Tutaj przechodzimy do najważniejszej jednak kwestii, czyli odpowiedniego kremu do tatuaży. 

W swojej krótkiej przygodzie trafiłam na wiele opcji. Po pierwszym tatuażu kupiłam w salonie tubkę kremu stworzonego specjalnie do tego celu - krem jak krem szybko się skończył, a był bardzo drogi jak na 15 ml. Ale cóż było minęło. Później trzeba było iść do apteki i kupić znany wszystkim Alantan. Co mnie to ustrojstwo nerwów kosztowało to chyba nikogo. Ubrania tłuste, pościel ciężko było doprać, ale kontynuując. Przy drugim tatuażu znów w salonie zakupiłam pudełeczko z kremem, niby był spoko, ale zbyt gęsty i ciężki do rozsmarowania. Przy trzeciej dziarce wleciał tylko Alantan ale pod postacią kremu, który nie był już tak tłusty, fajnie nawilżał, ale to jeszcze nie było to. Przy ostatnim nabytku poszłam po rozum do głowy i tadam - stałam się posiadaczką produktów od LoveInk.pl


Marka LoveInk to specjaliści w tworzeniu maseł do pielęgnacji tatuażu. Kosmetyki zawierają w sobie najlepsze i wyselekcjonowane składniki tj. Masło Shea, które regeneruje i przyspiesza gojenie. Tłoczony na zimno olej z orzechów Macadamia który łagodzi podrażnienia. Masło migdałowe i olej kokosowy, które nawilżają naszą skórę oraz masło morelowe dostarczające nam witaminy z grupy A i E. Dodatkowo masła te nie zawierają parabenów, konserwantów i substancji ropopochodnych. Mają wszystkie certyfikaty i są w 100% VEGAŃSKIE i polecane przez Otwarte Klatki. Na stronie znajdziecie je w dwóch wariantach zapachowych - Orange i Papaya - oba pachną obłędnie. Co więcej występują także w dwóch wielkościach - 100 i 50 ml - co daje ogromną swobodę, bo możemy duże zakupić i mieć w domu, a małe zabierać na wyjazdy czy do pracy na czas zmian opatrunku. Koszt dużego to 39,90 zł, a małego 29,90 zł. Marka daje nam także możliwość zakupu pakietu w promocyjnych cenach, także warto sprawdzać ich stronę na bieżąco. 


Moim  skromnym zdaniem. Masła towarzyszyły mi od początku gojenia się tatuażu, więc mogę o nich napisać elaborat. Często wydaje nam się, że jak kupimy Alantan to to wystarczy, ale ja widzę i wiem, że są lepsze rzeczy w które warto zainwestować takimi właśnie są produkty marki LoveInk. Dlaczego tak uważam? Konsystencja masła jest dosyć specyficzna, nabierając na palec jest trochę woskowa, aczkolwiek pod wpływem ciepła naszych rąk, staje się bardziej oleista i już na skórze znacznie prostsza do rozsmarowania. Co ważne, nie jest tłusta i nie zostawia brzydkich plam na odzieży, ale jest nawilżająca. Dzięki produktowi tatuaż znacznie szybciej się goił, mniej syfu z niego leciało niż z pozostałych, bo dostał dobrą dawkę nawilżenia i uwaga jakoś słabiej odczuwałam swędzenie, ale nadal nie wiem czy jest to kwestia masła czy tak po prostu czary. W produkcie fajna jest też wydajność, wystarczy odrobina nabrana na palec żeby pokryć cały malunek, czy to większy czy mniejszy. Do tego te piękne zapachy i ładny design opakowań, plus fakt że są VEGAŃSKIE też jest bardzo na plus. Dodatkowo sprawdziłam na swoich starszych malowidłach oddziaływanie i powiem to tak, pozytywne zaskoczenie, kiedy skóra dostaje takiego nawilżającego kopa, jakoś ładniejsze i bardziej wyraziste stają się dziarki, czego przy zwykłych masłach do ciała nie zauważyłam. Także oprócz pielęgnacji w trakcie gojenia, warto chociaż z dwa razy w tygodniu wymaziać sobie inne tatuażyki, żeby były tak piękne jak na początku :) Aktualnie to jedyne masła, które mamy teraz w domu i które oprócz mnie, miała okazję przetestować także moja Mama!


Dajcie mi koniecznie znać jak Wy dbacie o Wasze tatuaże? Czy słyszeliście o marce LoveInk? Czy używaliście ich produktów i jakie macie wrażenia? 

Mam dla Was, moich czytelników także niespodziankę!

Podczas składania zamówienia w sklepie LoveInk.pl na hasło uncaro10 otrzymacie 10% rabatu!

8 komentarzy:

  1. Proszę, maluj krótsze kreski na oczach!

    OdpowiedzUsuń
  2. Super zdjęcia! Świetny klimat

    Zapraszam do siebie w wolnej chwili
    Miłego weekendu, xx Bambi

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem pierwszy raz u ciebie. Masz piękne tatuaże - niezwykle precyzyjne. :)

    Pozdrawiam
    Sara's City

    OdpowiedzUsuń
  4. Dużo jest tych kremów ochronnych do tatuażu - Alantan, Bepanthen (chyba najczęściej kupowane), ale ostatnio pojawił się też Reprintic , który jest całkiem spoko. O LoveInk jeszcze nie słyszałam do tej pory, ale wydają się fajne ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. wow! mega mega sesja! jestem pod wrażeniem!<333

    OdpowiedzUsuń
  6. Fajnie że trafiłam na tego bloga bo właśnie mam zamiar iść zrobić tatuaż. Twoje porady bardzo mi się sprzydadzą. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. A ja moją pierwszą dziarkę smarowałam kremem do tatuaży zakupioną w salonie za 15 zł. Specjalną folie mialam tylko dobę i potem chodziłam bez - tak jak zalecił tatuator. Wszystko zagoiło się bez problemu.
    A tu widać zwykłą promocję sklepu i już produkt staje sie mniej wiarygodny.

    OdpowiedzUsuń