piątek, 28 grudnia 2018

EVERYTHING IS OLD.


Co roku w grudniu czułam wyjątkowego powera, nakręcałam się na najwyższe obroty, cieszyłam się ze świąt, odrobiny wolnego czasu. Dodawałam tutaj posty, kręciłam bajerę w social mediach... W tym roku jednak jest inaczej. Grudzień stał się dla mnie udręką, w której nie miałam ochotę na nic. Tak też zawsze znalazłam wymówkę, żeby nie robić zdjęć, nie potrafiłam chwycić książki i czytać. Straciłam zapał do wielu spraw. Chciałam się odbudować w tym kryzysie i w końcu udało mi się przełamać jedną barierę, czyli zaczęłam na nowo historię z książkami i nadrabiam w tej kwestii zaległości. Dzisiaj poczułam nagły przypływ motywacji do zrobienia tego posta i oto jestem. Ktoś pewnie napisze, że to już czas blogowych podsumowań i planów na nadchodzący nowy rok, ale ja w sumie jakoś tego nie czuję. Aktualnie panujące u mnie bezrobocie to czas, w którym jeszcze pewnie spędzę kilka chwil i mam jeden ambitny plan na początek stycznia - w sumie to dwa, ale o jednym mogę Wam już powiedzieć - chcę uporządkować swoje #podróżemałeiduże i zrobić w końcu taki dziennik, gdzie zamieszczę bilety, zdjęcia etc. Tym miłym wywodem kończę dzisiejszy post, nie składam życzeń, nie żegnam się jeszcze, bo liczę, że przyjdzie mi tu jeszcze do Was zawitać. A co do zestawu - wszystko już znacie z innych połączeń, a co jest to widać. Dajcie jednak znać jak Wam się podoba całość i do zobaczyska! :) 

piątek, 14 grudnia 2018

PONCHO SWEATER


Drewniany dom w lesie lub w górach, z dala od cywilizacji, od ludzi, albo dom na kółkach - to coś o czym marzę każdego dnia. Może kiedyś uda mi się spełnić swoje marzenie, kto wie. Aktualnie dochodzę do siebie po tygodniowym zwaleniu z nóg, czyli w końcu dopadła mnie konkretna choroba i efekt nieodleżenia kilku poprzednich infekcji. Było kiepsko, chyba jeszcze nigdy aż tak źle nie przechodziłam przeziębienia, serio. Mam nadzieję, że u Was jest zdecydowanie lepiej. Dzisiaj pokazuję Wam już ostatni z tych bardziej jesiennych zestawów. W roli głównej sweter "poncho", który przez swoje barwy najbardziej kojarzy się z mijającą porą roku. Pozostała część zestawu na czarno i w końcu wyciągnęłam z szafy swój kapelusz. Zdjęcia poczyniliśmy w bardzo urokliwym miejscu i mimo iż jest ich tylko garstka to i tak cieszę się, że powstały i mogę się nimi z Wami właśnie teraz podzielić. Dajcie znać jak Wam się podoba całość i do zobaczenia niebawem! :)

sobota, 1 grudnia 2018

HELLO DECEMBER!


Często wybieramy do zdjęć miejsca przypadkowo, często jest też tak, że planujemy gdzie zrobimy kolejną "sesję" mojego dziennego zestawu. Tym razem wszystko zadziało się tak, że wybraliśmy się na przejażdżkę i bum, przekroczyliśmy bramy muzeum i tak powstały zdjęcia, które macie okazję zobaczyć dzisiaj. Pierwszy raz odwiedzałam to muzeum kilka lat temu, teraz wracam do niego co jakiś czas z różnych powodów. Tym razem czysty przypadek sprawił, że znaleźliśmy się właśnie tam. Nie było to do końca jednak trafione miejsce. Wiało tak, że niedługo urwało nam głowy, moja mimika twarzy na większości zdjęć wskazywała ewidentne niezadowolenie. Dlatego to co udało się uratować z tej sesji publikuję dla Was tutaj. Spodnie z dziurami to nie jest już najlepsza opcja na obecnie panującą pogodę, ale sami wiecie jak to jest wychodząc rano z domu. Kto by się tym przejmował na wpół zaspany? Płaszcz to także staroć, ale daje radę na obecne mroźne dni, chociaż muszę się rozejrzeć za jakąś nową ciepłą kurtką. Jedyna nowość w tym zestawieniu to czarny golf. Za golfami nie przepadam jakoś specjalnie, ale zdecydowałam się go zamówić i chociaż trochę różni się od tego co na stronie internetowej, to jest całkiem ciepły, co w pełni mi to rekompensuje. Kolejna stylizacja utrzymana całkowicie w czerni ale cóż, taki już mój urok. Dajcie znać jak Wam się podoba taki set, miłego weekendu dla Was! :)