Ostatni wpis jak się okazało był bardzo poczytny. Cieszę się z tego ogromnie, mam nadzieję, że jeszcze kiedyś ktoś na niego zajrzy i wejdzie na drogę do zaakceptowania siebie. Nie mam pewności czy jeszcze kiedyś poruszę temat z podobnej dziedziny na blogu, bo tak jak już nadmieniłam tam, specjalistą / psychologiem / kimkolwiek z tego pułapu nie jestem. Post pisany nocą, to chyba najlepsze rozwiązanie na moją częściową bezsenność. W nocy dopadają człowieka myśli, każdy z Was o tym wie. Ja mam ich setki, tysiące, mój mózg wygląda jak koszyczek szwaczki - pełno w nim nitek, kłębków, wszystko w rozsypce. Dlatego pora się uporządkować! Niedługo będę miała dla Was kilka miłych informacji :)
Sukienke z dzisiejszego posta mieliście okazje zobaczyć w bardziej letnim wydaniu
tutaj. Dzisiaj pokazuje Wam w połączeniu które mi bardzo przypasowało, a mianowicie jeansowa koszula i ciężkie botki z łańcuchem, które są moimi nowymi perełkami. Same zdjęcia nie należą do za bardzo udanych, ale cóż...
Zapraszam do oglądania i komentowania, chcę poznać Wasze opinie! :)
dress - sh | shirt - Esmara by Lidl | bag - gift from my mother | shoes -
DeeZee