środa, 22 lutego 2017

Fashion details: CHOKER


Moda powraca do nas nie tylko w formie ubrań, obuwia czy dodatków typu torebki, apaszki etc. Często do teraźniejszego stylu tzw. "it girls" przenoszą również mniejsze dodatki, czyli biżuterię, która dla wielu z nas jest nieodłącznym elementem codziennych stylizacji. Dla mnie biżuteria jest podstawą. Na nadgarstku muszę mieć obowiązkowo bransoletkę i na palcu pierścionek. Na szyi noszę mój komunijny krzyżyk, ale czasami dodaję do niego choker albo jak kto woli dusik. Ten dodatek powrócił do nas bardzo hucznie. Wcześniej namiętnie noszony w latach 90tych. Kojarzony głównie z automatami gdzie po wrzuceniu złotówki, dostawało się kulkę w której można było znaleźć właśnie taki 'wężykowy' choker. Teraz jako krzyk mody. Jeśli jest wśród Was ktoś kto pamięta znane postacie Matyldy z Leona Zawodowca, Brende Walsh z Beverly Hills 90210 czy Sabrinę - nastoletnią czarownicę to gratuluję. Wszystkie te postacie miały prawie zawsze na szyi taką ozdobę. A skoro pamiętacie, to urodziliście się w fajnych czasach, albo po prostu lubicie wracać do przeszłości ;)

niedziela, 19 lutego 2017

ROCK BABY


Może się powtórzę, bo nie pamiętam czy już to kiedyś pisałam, czy nie. Kiedyś namiętnie nosiłam glany, podarte spodnie i śmiało pokazywałam swoją buntowniczą postawę. Z czasem trochę to zniknęło, zmieniłam styl na delikatniejszy. Nie jestem osobą która może jednak jasno określić to jaki styl prezentuje. Znajdziecie u mnie zarówno minimalistyczne stylizacje, jak i takie jak dzisiaj, sięgające do moich korzeni. Najczęściej oczywiście w czerni. Dzisiaj prezentuję Wam drugą odsłonę sukienki z ostatniego wpisu, wtedy elegancko, teraz rockowo. Topornie wyglądające buty, które są ze mną już tak dłuuugo i nadal je kocham. Kurtka którą dobrze znacie, fedora i coś co nieczęsto macie okazję u mnie zobaczyć, czyli dodatki w postaci długich kolczyków, nie byle jakich, bo tak jak zresztą choker - z motywem krzyża. Mam nadzieję, że całość przypadnie Wam do gustu!

piątek, 17 lutego 2017

LITTLE BLACK DRESS


Fanką sukienek nie jestem, o czym już Wam pisałam. Jednak jeśli coś jest czarne i koronkowe, to też robię wyjątek od reguły. Uwaga! Sukienka z dzisiejszego wpisu  była moją kreacją studniówkową. Postawiłam na prostotę, która była chyba najskromniejszą opcją z możliwych do wyboru, co dało bardzo minimalistyczny efekt. Nie chciałam sukienki za milion $, popularnych modeli które wszystkie dziewczyny chcą mieć, czy sukienki na raz której nigdy więcej już nie założę. Mój wybór padł na tę sukienkę i może to wszystkich zdziwić, ale pochodzi z Croppa. Mój Luby kupił mi ją w grudniu jako prezent gwiazdkowy z założeniem odgórnym, że jest to moja kreacja na bal. I taki oto ze mnie Kopciuszek, że hej! Teraz przynajmniej nie muszę się martwić co mam zrobić z sukienką za którą dałam 400 zł i nie mogę jej sprzedać. Cieszę się z tego faktu niezmiernie, bo sukienka teraz posłuży mi nawet do codziennych stylizacji. Dzisiaj prezentuję wersję elegancką, a niedługo pokażę inny look z  wykorzystaniem mojej #littleblackdress !

środa, 15 lutego 2017

GOOD GIRL


Historia tej sukienki, jest po prostu przykładem na to, że można stanąć na głowie, żeby coś zdobyć. Kiedy pierwszy raz zobaczyłam ją na wieszakach w sklepie Medicine, cóż, bez ogródek powiem - ZAKOCHAŁAM SIĘ. Ale, ale, kto nie zakochałby się w takim cudeńku? Urzekło mnie wszystko, a najbardziej to, że jest w takim pensjonarskim, grzecznym stylu. Całego charakteru dodają jej te rysunki, rodem z kolekcji Kill Star czy sklepu Dolls Kill, które od dawna śledzę i podziwiam. Odstraszyła mnie cena, bo 160 zł, za sukienkę to według mnie dużo. Dużo, bo jestem osobą antysukienkową, a gdy już założę jakąś kiece to  jest to święto. Utworzyłam więc w przeglądarce na telefonie zakładkę i codziennie sprawdzałam, czy jej cena nie spadła. Pewnego razu spadła do 79 zł i gdy chciałam ją zamówić już jej nie było. Krótko przed naszym wyjazdem do Trójmiasta znów pojawiła się na stronie sklepu za magiczne 59 zł. Mój Luby postanowił, że mam ją zamówić z odbiorem w dowolnym sklepie w jakiejkolwiek galerii nad morzem. Tak zrobiłam, na miejscu okazało się, że do sklepu kurier przywiezie ją w dzień naszego wyjazdu, więc pewnie nie zdążymy jej odebrać. Okazało si jednak, że na stanie sklepu jest jeszcze jedna sztuka i akurat w moim rozmiarze. Sukienka więc została kupione i podarowana mi w ramach prezentu walentynkowego z czego radości nie było końca. Dzisiaj jej pierwszy debiut na blogu, w wersji "skromnej", czyli minimalistycznie, we wnętrzu gdańskiego mieszkania.

piątek, 10 lutego 2017

Molo w Sopocie


Życie pisze różne scenariusze. Całe dzieciństwo nie miałam okazji odwiedzić polskiego morza. W ubiegłym roku zaliczyłam szybki trip do Unieścia, gdzie pierwszy raz pomimo śniegu mogłam nacieszyć oko tym widokiem. A co najśmieszniejsze, wcześniej zobaczyłam morze w Hiszpanii, niż to nasze krajowe. Ale wracając nad nasz Bałtyk. Morze w 2016 roku odwiedziłam dwukrotnie, oba jednak te wyjazdy wspominam tak 50/50, ponieważ wiązały się z dosyć trudnym jak na tamten czas tematem, ale spędziłam tam też piękne chwile. W tym roku pokusiliśmy się na zimowy wyjazd nad morze, ale w rejony bardziej turystyczne, czyli Trójmiasto. Mieszkaliśmy w Gdańsku, a Gdynie i Sopot zaliczyliśmy wypadowo w ciągu jednego dnia. Pogoda nas nie rozpieszczała. Mroźno, ale zarazem przyjemnie. Niestety o tej porze roku szybko robi się ciemno. Dzisiaj prezentuję Wam kilka kadrów z molo w Sopocie. Tak wiele o nim słyszałam, chociaż na instagramie Ola, pisała mi, że mam odwiedzić to w Oliwie, to i tak zdecydowaliśmy się na to sopockie, przez wzgląd na Krzywy Dom mijany po drodze. Chociaż wiem, że wielu z Was te zdjęcia się nie spodobają (pod względem technicznym, szybko robi się ciemno, a zdjęcia z lampą nie są moimi ulubionymi), dla mnie są pamiątką i powodem do dumy, dlatego też chcę się nimi z Wami podzielić. Właśnie dlatego, żebyście nie myśleli, że w blogsferze wszystko jest idealne, perfekcyjne, zaplanowane. 

środa, 8 lutego 2017

Open back sweater


Przeglądając tumblr'a trafiałam na wiele inspiracji ze swetrami z "otwartymi" plecami, czyli jakimikolwiek głębszymi dekoltami na plecach. Długo szukałam w lumpeksie, niestety bezskutecznie. Swój znalazłam na stonie Zaful i jak tylko go znajdę to Wam go podlinkuję. Sweter jest dosyć fajny w dotyku, więc nie najgorszy w jakości. Nie jest to co prawda wełna, ale daje radę. "Otwarcie" na plecach jest dosyć charakterystyczne, poprzez zawinięcie w taką a'la kokardę. Nie umiem Wam tego inaczej nazwać. Zdjęcia robił jak zawsze Łukasz, a fociliśmy w wynajmowanym apartamencie w Gdańsku. Co do samych fotografii, to według mnie wyszły dosyć minimalistycznie co mi się bardzo podoba!

poniedziałek, 6 lutego 2017

TOP 5 KOSMETYKÓW PIELĘGNACYJNYCH


W tym poście przychodzę do Was z moją TOP 5tką kosmetyków do pielęgnacji. Prawie wszystkie z widocznych na zdjęciu znalazłam w którymś z boxów subskrypcyjnych. Jak wiecie pielęgnację zmieniamy dosyć często. Ja też tak robię. Moja skóra rzadko kiedy polubi się z jakimiś produktami na dłużej niż miesiąc czy dwa.Te o których dzisiaj chcę Wam krótko opowiedzieć to produkty, które zawładnęły moim sercem i które prędzej czy później po zużyciu ich substytutów kupię ponownie. I to nie jest żaden pic na wodę pomarańczę kochani, tak to u mnie jest, że jak coś jest skuteczne wraca na półkę łazienkową albo do kosmetyczki!

piątek, 3 lutego 2017

OOTD: Wiązana koszula


Luty. 28 dni. 28 dni na przeczytanie zaległych pozycji książkowych, na publikowanie postów, rozpoczęcie pracy z maturalnym vademecum z wiedzy o społeczeństwie. 28 dni pozytywnych myśli, jak i negatywnych. 28 dni lepszych i gorszych dni. 28 dni na stworzenie czegoś fajnego, dla poprawienia swojego poczucia. To takie magiczne kilka dni mniej. Luty to także mój miesiąc. To w lutym przyszłam na świat i to na ten miesiąc w roku zawsze czekam najbardziej.

środa, 1 lutego 2017

Długi kardigan z kieszeniami


Kiedyś byłam bluzomaniaczką. Kupiłabym każdą bluzę, byleby była duuuża i ciepła. To było chyba spowodowane tym, że w dzieciństwie nosiłam wszelkiego typu swetry. Teraz zapanowała odmiana. Owszem noszę bluzy, ale w typie bomberek czy baseballówek. Częściej jednak sięgam po swetrzyska, czy to po wełniane, czy kaszmirowe, czy to dopasowane, czy może bardziej oversize. Brakowało mi w mojej szafie tylko takiego długiego kardiganu za kolano, gdybym znalazła taki do kostek też bym się nie pogniewała. Przeszukiwanie second handów zawsze kończyło się fiaskiem. Może ten ze zdjęć nie jest moim wymarzonym, ale dosyć często w nim śmigam bo oprócz tego, że jest gruby, a co za tym idzie ciepły, to jeszcze ma kieszenie. A ten atut jest dla mnie niezwykle ważny.