poniedziałek, 8 sierpnia 2016

NIE KUPUJ - ADOPTUJ !


Witajcie!
Jak sami widzicie dzisiaj przychodzę do Was z tematem znacznie odbiegającym od modowego czy kosmetycznego. Dzisiaj piszę dla Was posta, który dla mnie jest niezwykle ważny. Opowiem Wam jak wyglądała procedura adopcyjna, dlaczego taki pies a nie inny etc. Tak więc jeśli ktoś jest chętny, zapraszam do dalszej części wpisu, zastrzegając, że najlepiej usiąść do niego z kubkiem herbaty lub kawy! :)



W tym poście gwiazdą jest SZARIK, którego pokazywałam Wam na moim Instagramie # dokładnie tutaj ok. 4 tygodni temu. Kim jest Szarik? Jak sami widzicie jest to psiak, rasy owczarek niemiecki długowłosy. Zapewne większość z Was pomyśli, że jest to po prostu pies pochodzący z hodowli, jakiś czempion, który został przez nas kupiony za kilka $$$. Teoria byłaby piękna, gdyby nie fakt, że moja rodzina jest przeciwnikami kupna psów z hodowli, pseudohodowli itp. Jesteśmy osobami świadomymi tego, że tysiące psów trafia rocznie do schronisk czy przystulisk. I to nie tylko psów, bo do takich miejsc trafiają także koty, wszelkiego typu egzotyczne zwierzęta, bywa że są to także bardzo duże węże.


Jak zapewne wiecie albo i nie, mieliśmy kiedyś owczarka niemieckiego, tyle że suczkę - Dianę. Była naszą kochaną znajdą. Jej historia jest średniej długości. Diana została wyrzucona przez swojego właściciela w lesie kilka km od mojej miejscowości. Znalazł ją mój wuja. Mój Tata, fascynat tej rasy, stwierdził, że przyszła pora na właśnie takiego psa, jako kompana dla naszego kundelka Puszka (który też trafił do nas zupełnie przypadkowo, gdy jego mama mała rasowa chihuahua poszła w tango z kundelkiem sąsiada i owocem ich związku stał się nasz rudy Puszen). Ale wracając do Diany, była u nas przez ok. 4/5 lat. Przez ten czas każdego dnia okazywała nam swoją wdzięczność za to, że dostała od nas dom. Niestety w 2014 roku poważnie zachorowała na raka gruczołu mlekowego. Przeszła skomplikowaną operację, ponieważ stadium choroby było bardzo zaawansowane. Prawie zdechła na stole operacyjnym, ale miała w sobie tyle siły, tyle zaparcia, tyle woli życia, że udało jej się przeżyć. Następna była długa rehabilitacja by psiak znów był pełni szczęścia. Niestety rok później czyli w 2015 zaczęły się problemy z kręgosłupem i częściowe przerzuty i niestety we wrześniu psiak od nas odszedł [*]


Od tamtego czasu wszyscy ze smutkiem patrzyliśmy na miejsce gdzie zawsze leżała nasza ukochana psina oraz na Puszka który gasł w oczach z braku towarzystwa do którego tak przywykł. Przeglądaliśmy wiele stron schronisk, portal olx, gdzie również jest wiele ogłoszeń z psich azyli a także prywatnych gdzie ludzie chcą oddać psiaki. Niestety Tata uparł się, że chce owczarka, że tym razem ma to być pies, a nie suczka. Tygodnie poszukiwań, zakończone bezowocnie. Gdy już się poddaliśmy, pewnego dnia trafiłam na olx na dwa psiaki w typie owczarka Dino i Ares które znajdowały się niedaleko Leszna. Dogadaliśmy się i pojechaliśmy zobaczyć pieski.


Okazało się, że jeden piesek był chory dlatego nam go nie pokazano, natomiast drugi był przeuroczy. Pan który się nimi zajmował, pokazał nam jednak typowego owczarka. Najchętniej zabralibyśmy go natychmiast, ale procedury adopcyjne są bardzo skomplikowane, dlatego piesek musiał zostać, a my wróciliśmy do domu lekko zgaszeni faktem, że nie mogliśmy go zabrać ze sobą.


Jak wyglądają procedury adopcyjne?
- W pierwszej kolejności należy się skontaktować z opiekunem pieska (tak było u nas, ponieważ opiekunka Szarika mieszkała ok. 60 km od miejsca gdzie się znajdował)
- Przygotowanie do wizyty adopcyjnej (czyli wiadomo, posprzątanie miejsca gdzie miałby przebywać psiak)
- Wizyta adopcyjna - najtrudniejsza do przejścia, podczas wizyty opiekun psa lub inny pracownik instytucji zajmującej się adopcją szczegółowo wypytuje o warunki w jakich ma mieszkać pies, sprawdza czy miejsce w którym ma przebywać pies jest odpowiednio ogrodzone, ma wybieg etc.)
- Decyzja adopcyjna - nie jest podejmowana na miejscu, u nas było tak, że Pani zadzwoniła wieczorem, że piesek jest do odbioru.
- Wizyta poadopcyjna - to obowiązkowy element, na początku przychodzi informacja o tym, że ktoś się zjawi, potem już może być tak, że wizyta będzie niezpowiedziana. Taka wizyta ma na celu sprawdzenie czy piesek się zaaklimatyzował, czy jego relacje z domownikami są poprawne, czy nie dzieje mu się krzywda i czy przypadkiem nie został powieszony na łańcuch. 
- Po pierwszej wizycie nastąpiło  u nas podpisanie umowy (często jest to punkt wykonywany wcześniej, ale Pani która sprawowała piecze nad Szarakiem mieszka od nas ok. 50 km, więc było to trochę utrudnione), oraz przeczipowanie psiaka na dane nowego właściciela. 


O Szariku nie wiemy za dużo tylko to co przekazała nam jego opiekunka. Piesek został odłowiony z jakiejś wsi, gdzie biegał w łańcuchem i obrożą która wrastała mu w szyję. Trafił do schroniska, gdzie się nim zaopiekowano i wyleczono skóre. Został jednak stamtąd odebrany przez Fundację, ponieważ był tam źle traktowany. Fundacja się nim zajęła i bardzo chciała aby pies trafił jak najszybciej do nowych właścicieli. Z racji tego, że pies jest duży, potrzebuje też dużo miejsca, żeby mógł się swobodnie poruszać. Ludzie którzy decydowali się na niego, albo nie mieli warunktów, albo przez to, że Szarik ma taki "trudny" charakter jedna z rodzin która go wzięła musiała go oddać, ponieważ pokazał im, że to on jest panem tego domu i że oni muszą się do niego dostosować. Potem psiak zamieszkał w hotelu dla zwierząt pod Lesznem i tam był przez pół roku. Zdecydowaliśmy się na niego przez wzgląd na Tate ktory jest fascynatem tej rasy jak już zresztą o tym wspomniałam. Trudny charakter oraz wszystkie cechy o których powiedziała nam jego opiekunka sprawdziły się w niedalekiej przeszłości, jednak posiadając odrobinę cierpliwości można wszystkiemu zaradzić. I takim sposobem 5 letni psiak (chociaż spekulujemy, że ma on kilka wiosen więcej na karku) pokazał nam zupełnie inny obraz siebie, żarłoka, chętnego do zabawy, niechętnego do ucieczek, uwielbiającego spacery, odpoczynek, a nawet pieszczoty typu przytulanie, chociaż czasami zdarza mu się warknąć ostrzegawczo. Ma w sobie też coś charakterystycznego co zawsze będzie go odróżniało od innych - wystający pazur przy tylniej łapie, plamka na języku i niewiadomo dlaczego spiłowane zęby. 

4 tygodnie z nim sprawiły, że jesteśmy mega szczęśliwi, że daliśmy mu dom oraz nauczyliśmy się na nowo, że taki psiak kocha 10 razy mocniej, jest wdzięczny za to co mu dajemy każdego dnia. Przekonaliśmy się także o tym, że owczarek owczarkowi nierówny, każdy ma inny charakter. Diana była przekochanym psiakiem, posłusznym, chetnym do zabawy, ale spokojnym w stosunku do Puszka. Natomiast Szarik jest psem dominującym, który ma swoje fanaberie, ale także jest przekochany :) 

Pamiętajcie, nie zawsze trzeba kupić drogiego psa, oraz dawać zarobić pseudohodowcą. Wystarczy udać się do pobliskiego schroniska, obejrzeć pieski i zdecydować się na któregoś. Warto też przed wizytą w takim miejscu kupić worek karmy, czyli kilka puszek i podarować opiekuną takiego miejsca, takie dary są cenne, bo pozwalają wykarmić psiaki, których jest bardzo dużo. Pamiętacie jak pisałam, że na 18nastkę zamiast kwiatów, zażyczyłam sobię karmę i zabawki "by nacieszyć cztery łapki"? Wszystkie dary zostały rozwiezione właśnie pomiędzy schroniskami!


NIE KUPUJ - ADOPTUJ !

2 komentarze:

  1. Na prawde bardzo wzruszyła mnie historia adopcji szarkika . To jak walczyliście o Diane 😭😭 Mało kto zdecydowałby sie aby przygarnąć psa z ulicy czy ze scroniska :*
    Jesteś najlepsza Karo

    Zapraszam do siebie :* http://carolynx96.blogspot.com/?m=0


    OdpowiedzUsuń
  2. jestem ostatnio zakochana w buldogach francuskich <3
    PorcelainDesire

    OdpowiedzUsuń